Już w 1982 roku grupa “Imagination” opowiedziała o doskonałej parze, jaką tworzy muzyka z grą świateł. To właśnie w latach ’80` i ’90 w klubach pojawiało się coraz więcej elementów świecących, które musiały być obsługiwane przez inną osobę, niż DJ. To było przede wszystkim oświetlenie oparte na rozbudowanych, popularnych wówczas “kolorofonach”, czy zwykłych żarówkach podłączonych do prostego sterownika. Były też niezdrowe stroboskopy, ultrafioletowe lampy, po których odkleja się siatkówka oka oraz lampy PAR i dyskotekowe kule.
Życie pokazało, że w Polsce miejsce za sterownikami świateł zajęły przede wszystkim osoby pracujące w klubie na stanowisku technicznym, akustycy lub znajomi DJ`ów. Nawet doczekali się ksywy “Świetlik”. Działo się tak dlatego, że profesjonalny Light DJ musiałby być dodatkowo opłacany i to w wysokości porównywanej do stawki DJ`a. Powinien również dobrze znać nagrania. Dlatego w wielu klubach zachodnich zatrudniano DJ`ów, którzy ze stawki za “świecenie” byli bardzo zadowoleni.
W Polsce lepiej było dołożyć “złotówkę ” technicznemu lub DJ`owi i mieć jasno lub ciemno na parkiecie, zależy co się wcześniej wcisnęło. Większości właścicielom klubów szkoda było wydawać dodatkowych pieniędzy na coś, co nie wpływało na frekwencję. Znam jednak kilka klubów, w których można było spotkać prekursorów Light DJ`ów. Wyjątki potwierdzały regułę, jednak w większości przypadków ważna była liczba świateł na parkiecie, niż to, jak były obsługiwane i czy “robiły klimat” na imprezie. Niestety, przez takie podejście do tematu, polskie kluby nie mają dobrej tradycji w LDJ.
Od kiedy oświetlenie w klubach oparte jest na komputerach, osoba sterująca systemem stała się niezbędna dla właścicieli klubów. Na początku byli to agenci sklepów z oświetleniem lub informatycy, którzy po swojemu ustawiali “świetlne sekwencje” DJ`e również starali się ujarzmić technikalia nowoczesnych sterowników świateł, czy laserów, ale ich rola była przecież inna.
Po raz pierwszy spotkałem się z zawodowym LDJ na początku lat dwutysięcznych w klubie “Crobar” w Chicago. Przy bardzo długiej konsolecie było stanowisko DJ`a, po jego prawej ręce pracował Light DJ, obok miejsce dla osoby obsługującej trąby, jak w ruskich tirach, za nim sterujący potężnymi wytwornicami dymu oraz dwóch MCs, którzy rapowali zamiast saxofonu, jak w polskich klubach. Każdy z nich był tak samo ważny i każdy wiedział po co tam jest. Sześć osób za konsoletą na jednej imprezie i każdy miał pełne ręce roboty ! Fakt, to był wówczas jeden z najlepszych chicagowskich klubów, w którym również grali najlepsi amerykańscy DJ`e, gdzie jednym z rezydentów był Robbie Rivera, którego wtedy poznałem.
Podobno Pioneer użył kiedyś nazwy VDJ (Visual Disc Jockey) dla określenia tych osób, które sterują oświetleniem i wizualizacjami. Obecnie jednak rozwój tej dziedziny dj-ingu, kroczy w kierunku znalezienia wspólnego punktu, który zintegruje Music & Lights. Prace kierują się w stronę możliwości oznaczenia nagrań odpowiednimi kodami czasowymi, które będą uruchamiały odpowiednie, przypisane do kodów programy, sterujące oświetleniem.
Czy w związku z tym funkcja Light DJ`a wkrótce zostanie wyparta przez roboty? Czy będzie tak jak z DJ`em, który miał zniknąć wraz z pojawieniem się odpowiednich programów do miksowania nagrań?
A Wy, znacie klub, w którym pracuje Light DJ z prawdziwego zdarzenia?
Paweł Bobrowski
Na zdjęciu: Autor tekstu i Robbie Riviera w klubie “Crobar” Chicago