Patrząc przez pryzmat lat spędzonych za konsolą djską doszedłem do kilku wniosków, którymi chciałbym się z Wami podzielić.
Pierwszy z nich, to unikalny styl.
Bycie DJ-em, to nie tylko granie imprez w weekendy, które zaczynają się często od środy i trwają aż do niedzieli. To ciągły proces kreowania swojej osoby w świecie online i offline.
Na świecie offline chciałbym się skupić, bo zdaniem wielu osób podobno się na tym znam.
W czasach, kiedy dostęp do muzyki jest tak łatwy, wchodząc do kilku komercyjnych klubów tej samej nocy mamy praktycznie dziewięćdziesięcioprocentową szansę, że usłyszymy podobną selekcję muzyczną. Nasuwa się pytanie – co odróżnia nas DJ od siebie?
Odpowiedź jest bardzo prosta. To właśnie nasz własny, unikatowy styl „podawania” tej muzyki klubowiczom.
Umiejętności dj`skie w tych czasach są bardzo ważne. Ludzie w jedną noc potrafią „zaliczyć” kilka klubów. Jednak coś dziwnego decyduje o tym, że zostają właśnie w tym a nie innym miejscu, a po imprezie podchodzą i zbijają piątkę z DJ-em, dziękując za super imprezę.
Tym czynnikiem jest atmosfera, którą to my budujemy
łącząc ze sobą odpowiednio utwory muzyczne.
Dlaczego wspomniałem wcześniej o tych umiejętnościach? Kiedyś usłyszałem pewne zdanie, które bardzo mocno wpłynęło na mnie, jako DJ`a artystę. „Kreatywny DJ to osoba, która w najbardziej niespodziewanym momencie potrafi zagrać najbardziej niespodziewany utwór”.
I to był strzał w dziesiątkę! Nagle uświadomiłem sobie, że wykonywanie naszego zawodu, to nieustająca praca nad tym, by zaskakiwać ludzi.
Jest początek imprezy, w klubie powoli zaczyna się robić tłoczno, bar wydał już kilkadziesiąt drinków i nadchodzi ten moment, w którym ludzie jeszcze do końca nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Wtedy pojawiamy się my, cali na biało grając jakiś szlagier z gatunku House, czy RNB. Kobiety słysząc coś, do czego chcą zatańczyć biegną na parkiet, za nimi oczywiście biegną panowie, nowe osoby wchodząc do klubu słyszą w korytarzu fajną muzykę, zaczynają widzieć bawiących się ludzi w klubie, po czym podejmuję decyzję, by zostać.
Tak właśnie buduje się atmosferę w klubie.
Niedawno w ramach wygranej konkursu dj`skiego, wystąpiłem w klubie Explosion Warszawa, gdzie na sali klubowej królują brzmienia EDM. DJ grający warmup przed moim występem skończył go na około 130 bpm. Kiedy dla mnie maksymalnym tempem jest 126 i raczej nie gram szybciej.
Pojawił się lekki stres, jednak wtedy przypomniał mi się cytat przedstawiony wyżej. “Domiksowałem” się do tego grając kilka numerów housowych, jednak w pewnym momencie zszedłem z tempa 130 na około 103 bpm grając numer Thrift Shop. Zrobiłem coś, czego na co dzień nie robi się w tym klubie, wszyscy byli w pozytywnym szoku, bo według mojej wiedzy jeszcze nikt tam tak nie zagrał.
W trakcie seta zrobiłem jeszcze kilka niespodziewanych rzeczy, co zaowocowało bardzo pozytywnym odbiorem mojego występu. To wszystko nie miałoby miejsca, gdybym nie spędził setek godzin ćwicząc w domu i mając 100% swobodę w poruszaniu się po swoim setupie, co zaowocowało zbudowaniem mojego, wcześniej wspomnianego wizerunku „offline”, czyli tego jak patrzą na mnie i moją pracę inni.
Kończąc ten długi, jak dla mnie tekst, chciałbym podsumować go prostą zależnością.
Im więcej czasu spędzisz za konsolą, tym więcej praktyki złapiesz. Im więcej praktyki masz w swoim zapleczu, tym jesteś w stanie podejmować odważniejsze decyzje na imprezie, bo jesteś profesjonalistą i wiesz, co robisz.
Dzięki za przeczytanie tekstu do końca, mam nadzieję, że poznaliście choć trochę moje spojrzenie na to, co robię.
Damian DJ PLK Pełka (Mistrz Polski DJ`ów Clubsound 2021)